Kościół katolicki a aborcja

O aborcji napisano już wystarczająco wiele, aby nie rozstrząsać ponownie jej statusu moralnego. I tego nie chcę tu robić. Natomiast nigdy dotąd nie przyjrzano się należycie przyczynom, dla których jest bezwzględnie potępiana przez tak bliski mojemu sercu katolicyzm. Prawdopodobnie dlatego, ze pozornie nie ma nad czym deliberować. Kościół uznaje zarodek za żywego człowieka, a zawsze staje w obronie życia niewinnych. Można bez cienia obłudy uznać, że godne to i sprawiedliwe. Chwalebne i chrześcijańskie, w najlepszym tego słowa znaczeniu.
A gdyby okazało się, że nie wszystko jest tym, czym się wydaje? Co, gdyby motywy okazały się mniej chrześcijańskie, mniej szlachetne?

Obecnie katolików obowiązują wytyczne zawarte przez Jana Pawła II w encyklice Evangelium vitae opublikowanej w 1995 roku. Powiela ono przesłanie swojej poprzedniczki z roku 1968, Humanae vitae. JP II , tak postepowy w wielu kwestiach, we wszystkim co dotyczy seksu kultywował bardzo dalece posunięty konserwatyzm. Nic dziwnego, że treść dokumentu jest rygorystyczna i jednoznaczna w swej wymowie. Żadnej aborcji, bez okoliczności łagodzących. Takie postawienie sprawy ma swe źródło w doktrynie katolickiej. Święty Augustyn w dziele O państwie Bożym piętnował tych, którzy sięgają po truciznę, aby udusić i usunąć z macicy poczęty płód. Pisze dalej: nie zasługują oni na miano męża i żony, złączyli się bowiem nie dla więzi małżeńskiej, lecz dla cudzołóstwa. Albo kobieta jest nałożnicą męża, albo mężczyzna kochankiem żony.
Sprowadza on aborcję do grzechu seksualnego. Nawet się nie zająknie o ludzkich prawach płodu. W Deklaracji o sztucznym przerywaniu płodu z roku 1974 Watykan potwierdził związek aborcji z grzechem pożądania przyjemności seksualnej. Evangelium vitae wiernie kroczy szlakiem wyznaczonym przez Augustyna. Najdotkliwiej bolącą solą w watykańskim oku nie jest przerywanie życia. I nie życie płodu jest tu istotne, o nie. To pożycie seksualne dla czystej przyjemności. Tego zdzierżyć nie mógł Augustyn, nie mogą i współcześni hierarchowie. Jeśli można się wyskrobać, to znaczy że można uprawiać seks jedynie dla samego seksu. To nie do przyjecia. Przyjemnosć jest niewskazana nawet wtedy, gdy para, nawet małżeńska, uczciwie seksi się z nadzieją na poczęcie; jeśli ma być sztuką dla sztuki stanowi ogromne wykroczenie przeciw cnocie. Jedyną uprawnioną i miłą Chrystusowi formą seksu jest ten, który ma na celu spłodzenie potomstwa. A fakt, ze sam Chrystus w żadnej z ewangelii nie potępiał bezwzględnie aborcji, nie stanowi problemu. Joseph Ratzinger znalazł sposób, jak ominąć tę drobną niedogodnosć. A jest to takie kuriozum, że warto je zapamiętać, tym bardziej, ze dotyczy ono nauki Kościoła w ogóle.
Święte teksty nie są właściwie rozumiane, kiedy interpretuje się je w sposób sprzeczny z żywą Tradycją Kościoła. Aby interpretacja Pisma Świętego była poprawna, musi być w pełni zgodna z tą Tradycją.
Innymi słowy, naukami Chrystusa, autentycznymi czy nie (ale przecież katolicy wierzą, ze są autentyczne; w ich autentycznosć wierzy zapewne sam Ratzinger) można sobie z czystym sumieniem podetrzeć tyłek, jeśli jego ziemscy namiestnicy stwierdzili co innego.

Poważną przesłanką potwierdzającą intencje Kościoła jest również fakt, że zarodek zyskał ludzki wymiar dopiero jakiś czas temu. Do 1869 roku Kościół twierdził bez ogródek, ze płód przed nadaniem mu duszy jest częścią ciała matki, a jego śmierć nie ma żadnego znaczenia. Dusza wstępować miała w momencie, gdy zarodek przybierał ludzki kształt, co u dziewczynek działo się rzekomo w 13, u chłopców w 6 tygodniu ciąży. Płeć żeńska tradycyjnie i przezornie znów potraktowana została po macoszemu.

Współczesne wytyczne Kościoła są dziedzictwem dwojakiego rodzaju. Myśl chrześcijańska kształtowała się w zgodzie i na wzór myśli arystotelesowskiej, a ta gani seksualność za zakłócanie wolności myśli. Bodaj ważniejsze okazały się jednak osobiste doświadczenia seksualne i uprzedzenia tych prominentów, których wizje znajdują dziś ukoronowanie w etyce chrześcijańskiej: Pawła z Tarsu, Augustyna i Tomasza z Akwinu. Pierwszy z nich był prawdopodobnie impotentem. Drugi zawiódł się na kochance, która zaszła w ciążę wbrew jego intencji. Znamienne jest tu, jak Augustyn tłumaczy genezę popędu seksualnego; warto ją przybliżyć, aby wykazać istotę chrześcijańskiego pojmowania seksualności.
Przed wygnaniem z raju problem nie istniał.
Zasiewałby wiec potomstwo mężczyzna, a przyjmowałaby posiew niewiasta, kiedy by i o ile by zachodziła tego potrzeba, rodnymi członkami pobudzonymi przez wolę, a nie podnieconymi przez lubieżność.
Seks przed zerwaniem owocu poznania nie sprawiał według Augustyna przyjemności, a i stan podniecenia seksualnego był pierwszej parze obcy. Adam zaś miał władze woli nad swoim penisem.
Są na przyklad tacy, którzy poruszają uszami, każdym z osobna, bądź obu naraz. Niektorzy naśladują i odtwarzają glosy ptaków, zwierząt i innych ludzi. Inni niższą częścią ciała stosownie do uznania wydają, nie wydzielając zadnego przykrego zapachu, tak melodyjne dźwięki, iż ma się wrażenie, że śpiewają takze tą częścią.

Tak się sprawy mają. Praojciec Adam był w stanie wygrywać tyłkiem dowolne melodie, a aktem woli zarówno strzyc uszami, jak i postawić członka na bacznosć. I dopiero nieposłuszeństwo przyczyniło się do utraty niezwykłych umiejętności.
Po upadku żądze szatańskie owładnęły człowiekiem. Odtąd mężczyznę i kobietę napełniają plugawe namiętności, czasem na samą tylko myśl o odmiennej płci.
Słusznie wstydzimy się tej żądzy, słusznie też nazywamy wstydliwymi same członki, które ona podnieca. Przed grzechem ludzkim nie tak było.
Pozostaje jeszcze problem utraty dziewictwa. I to da się załatwić:
Męskie nasienie mogłoby wówczas przeniknąć w łono małżonki bez naruszenia dziewiczości, tak jak dziś bez naruszenia tejże nieskazitelności może z dziewiczego łona wypływać krew comiesięcznego oczyszczenia.
Jak to możliwe? Z bożą pomocą oczywiście.

Przesiąknięte takimi i im podobnymi bzdurami chrześcijaństwo ustala własną etykę seksualną. Efekty mozna przewidzieć. Składa się głównie z zakazów, z pouczeń, czego czynić nie wolno. Gdyby prawy chrześcijanin miał je przestrzegać, każdy miałby gromadkę dzieci. Na szczęście wierni już dawno doszli do przekonania, że to co nakazuje Kościół nijak ma się do prawdziwego życia i ich własnego poczucia moralności.

Na podstawie:
Kate Saunders, Peter StanfordKatolicy i seks


Edit październik 2020
Dokonuje się fundamentalistyczny zamach na wolność i życie kobiet w Polsce. Zastanawiam się nad wysokością kary za nielegalną aborcję. Zapewne co najwyżej kilka lat więzienia. Wiele znacząca niekonsekwencja i pobłażliwość. Skoro zygota jest człowiekiem, to jej usunięcie winno być uznane za morderstwo z premedytacją, na dodatek na całkowicie bezbronnej i niewinnej istocie ludzkiej. Adekwatną karą byłoby 25 lat do dożywocia. A jednak tak wysokich kar na pewno nie przewidują ani pisowcy ustawodawcy, ani żadna z organizacji dla niepoznaki nazywających siebie pro-life, ani hierarchowie – mocodawcy reprezentujący Kościół Katolicki. Najwidoczniej w głębi serca dostrzegają absurd dokonywanego barbarzyństwa – to najbardziej przekonujące wyjaśnienie tej zadziwiającej dychotomii, jakie przychodzi na myśl.
Rafał Kaźmierczak (avidal)


Łódź 09.10.2014

avidal

177 thoughts on “Kościół katolicki a aborcja

  1. Utożsamiasz odpowiedzialność z decyzją o zachowaniu zarodka. Dlaczego odmawiasz jej w przypadku decyzji o podjęciu aborcji? Obie drogi mogą być w równym stopniu obrane świadomie i odpowiedzialnie. To bardzo krzywdzące i tendencyjne, co sugerujesz. Niestety większość z nas tak właśnie postrzega tę dychotomię – niejako z urzędu i automatycznie dokonuje selekcji na odpowiedzialne przyszłe matki i przyszłych ojców oraz na mniej empatyczne, mniej ludzkie niedoszłe matki i niedoszłych ojców. Tak właśnie działa implikowany sznyt kulturowy – w tym przypadku o ewidentnie religijnej genezie. Nie – ani ci pierwsi nie są lepsi, ani ci drudzy gorsi. Dokonali odmiennych wyborów, z których żaden nie krzywdzi myślącej i czującej istoty. I za każdym razem uczynili to zapewne – być może się zdziwisz – w pełni odpowiedzialnie.

  2. Mrówczarz napisał
    Jednak nazywanie zarodka „fragmentem ciała” jest picem dla tych religijnych skrajniuchów. Zarodek jak najbardziej jest oddzielnym organizmem genetycznym, a nie fragmentem ciała jak np. pryszcz.”
    No to spróbuj poprowadzić z sukcesem embriogenezę od wczesnego stadium poza organizmem matki.

  3. Anonim napisał:
    Jeśli jest organizmem genetycznym to znaczy, że zawiera DNA. Jak wiecie DNA jest kompletną informacją o człowieku: od początku do końca. Zatem tak, jest odrębnym organizmem genetycznym, zawierającym pełną informację DNA o sobie, czyli jest człowiekiem.
    I ten kod DNA, w którym jest kompletna informacja o tym, wyjątkowym i unikatowym człowieku jest w jądrze komórki ludzkiej; każdej komórki, od chwili powstania tego, co nazywamy zygotą. Teraz już wiecie, że namawiacie do zabijania ludzi?
    A co do tego drugiego wątku, nie o religie tutaj chodzi, ale o Boga prawdziwie istniejącego. Nie jako koncept, ale jako Istota, która powiedziała: kładę przez tobą błogosławieństwo i przekleństwo, życie i śmierć. Naszą drogą jest wybrać. Jak widać i WY wybieracie, choć udajecie, że tego nie robicie. Wybieracie śmierć
    .”

    DNA świadczy o przynależności gatunkowej, ale nie stanowi kryterium autonomii i odrębności osobniczej. Twoja wątroba także posiada pełen zestaw Twoich genów.
    Który to Bóg jest prawdziwie istniejący i skąd to wiesz? Jak podejrzewałem, kolejny nawiedzony.

    • Mówienie, że DNA świadczy o przynależności gatunkowej jest albo totalną ignorancją, albo świadomym spłycaniem tematu. (Zapewne oboma naraz). W DNA jest pełna informacja o człowieku, której nawet dzisiejsza nauka nie jest w stanie w pełni odczytać.
      Co do Boga wydaje Ci sie, że jeśli zaczniesz ubliżać innym to udowodnisz Jego nieistnienie? A przyszło Ci do głowy, że zaprzeczając Jego istnieniu podważasz sensowność wszelkiej nauki? Nauka szuka praw rządzącym Wszechświatem. Czy nie sądzisz, że ta czynność zakłada istnienie Rozumu, który te prawa stworzył? Bo cóż innego? Jeśli nie od Stwórcy one pochodzą to znaczy, że tak jak wy, redukcjoniści głosicie, są one dziełem bezrozumnego i bezcelowego czyli przypadkowego procesu. Ale jeśli by tak było to szukanie w tym prawa jakiegokolwiek byłoby szaleństwem, bo każda regularność powstała, jako efekt przypadkowego procesu, mogłaby ulec zmianie w każdej chwili, na skutek tego samego procesu. Zatem podważając istnienie Rozumu Stwórczego, podważacie sensowność nauki. (Zupełnie abstrahując od religii)

  4. Organizm zyskuje podmiotowość wraz z pojawieniem się świadomości i zdolności odczuwania, a w przypadku prostych form życia zdolności do reprodukcji. Ten a nie inny kod genetyczny nie daje tej podmiotowości, to takie proste.
    Natomiast co do Twojego Boga, to uchylasz się od odpowiedzi. Zapewne wierzysz w jakiegoś konkretnego, a nie enigmatyczną siłę sprawczą, prawda? Czyżbyś się go wstydził, że stosujesz znany zabieg ucieczki do przodu polegający na odebraniu Bogu możliwie wielu atrybutów, aby wywołać wrażenie głębszej wiary i jego istoty, niż są one w rzeczywistości? Aby utrudnić weryfikację Twojego Boga? Jakież to małostkowe.

    • Acha, no toś mnie oświecił: organizm zyskuje podmiotowość wraz z pojawieniem się świadomości. No faktycznie, to takie proste. A czym jest ta świadomość?
      Co do Boga, wygląda na to, że nie pojąłeś odpowiedzi. Tak na zupełnie prosto: bóg jest, albo go nie ma: 50/50. Mimo wszystko to dużo. Więc jest 50% szansy, że jest, a to oznacza, że i TY podlegasz Jego prawom. A jeśli Ciebie też stworzył to i dał Ci życie. Czyli ON raczej jest „pro-lajferem”, więc namawiając do bezkarnego zabijania dzieci nienarodzonych występujesz przeciw Niemu. Takiś odważny, czy tylko głupiutki?
      Co do samych dowodów, wysil rozum. Na gruncie rozumu nie da się odrzucić istnienia Boga Stwórcy (jakiego Boga to już kolejna sprawa. Na razie pozostańmy przy tej jednej, bo i tak jest spora). Tylko ideologia, która nie wymaga myślenia może odrzucić istnienie Stwórcy. Rozum, jeśli się wysili zawsze dochodzi właśnie do niego. I to historia udowadnia począwszy od Arystotelesa i Platona, a skończywszy, ot, choćby na prof. Anthony Flew. Miłego szukania życzę

  5. Aha, wciąż wstydzisz się swojego boga i skrywasz się za Demiurgiem na tyle niedefiniowalnym i nijakim, że pomijalnie zbędnym. Wykazać absurd istnienia tego czy innego boga rzecz jasna można, ale ten twór powinien mieć jakieś atrybuty. Powinien mieć jakąś genezę, nieść za sobą jakieś przesłanie, do którego można się odnieść, które można zakwestionować. Inaczej to tylko kolejny nadmiarowy byt, którym nie warto zaprzątać sobie głowy. Nie ma praktycznej różnicy – istnieje czy nie. Po prostu mnie nie obchodzi. Ale religie świata i ich wyznawcy nie czczą żadnego takiego boga. To nie w jego imię dokonują zbrodni, wykluczeń, podlectw i okaleczeń. Więc raz jeszcze – któremu bogu służysz, przed którym niewidzialnym demonem klękasz? Który z nich dyktuje ci, co jest grzechem i co jest złe? Każe traktować zygotę, morulę i blastocystę tak samo, jak posiadającego osąd, godność, zdolność analizowania i odczuwania, myślacego człowieka? Bo przecież jesteś zbyt ułomny, aby decydować samodzielnie.
    Nie odsyłaj mnie do filozofów, zwłaszcza tych starożytnych, a przez to pozbawionych wiedzy którą mamy dziś i w związku z tym tak skompromitowanych.

    • Rzecz w tym, że aby wykorzystać, czy choćby zrozumieć „wiedzę” trzeba mieć sprawny rozum. Czy potrafisz oddzielić to, co nauka odkryła i poznała od tego, co tylko opisuje? Newton wspaniale opisał jak dwa duże ciała na siebie wzajemnie oddziałują, i nazwał to nawet grawitacją, ale do dzisiaj nikt nie potrafi powiedzieć czym jest ta siła i skąd ona sie bierze. Podobnie jest ze świadomością. Ty obracasz się w rzeczywistości frazesów ideologicznych, które z rozumem niewiele mają wspólnego, i jedyne na co sie zdobywasz to znieważanie innych. Słabiutko…
      Boga, którego czczę się nie wstydzę, ale nie chce wprowadzać Go do tak niegodnej rozmowy. I z tego powodu wyłączam sie, bo to naprawdę jest trwonieniem słów. Nie jesteś w stanie zmierzyć sie z żadnym z podanych argumentów. Robisz wrzutki ideologiczne, niczym nie uzasadnione, i nawet używasz słów, których znaczenia nie rozumiesz. Dlatego właśnie zapytałem Cię o świadomość. Ale spokojnie. Pewnieś młody, więc może starczy Ci czasu, by znaleźć jakieś odpowiedzi. Pod warunkiem, że będziesz chciał szukać… Rozmawiałem dotąd, bo chciałem, by kilka argumentów znalazło sie na tej stronie, gdzie niestety wchodzą ludzie z wątpliwościami, wiec może sie zastanowią. Nie Ty. Oni. Miłego życia

  6. Aha – i nie, prawdopodobieństwo istnienia Boga nie jest takie samo, jak jego brak. Nasz świat wygląda dokładnie tak, jakby żadnego boga nie było – jest okrutny, niesprawiedliwy, nieprzewidywalny, zatrważająco mały w porównaniu z resztą wszechświata. Bóg nie ma tu nic do roboty. Nikt go nie widział, a cuda się nie zdarzają, pomimo zapowiedzi. Szansa na istnienie twojego wydumanego przyjaciela jest znikomo niska, moim zdaniem równa zeru.

    • to tak jak ja bym powiedział, że ktoś kto nazywa siebie „avidal” gada takie głupoty, że szansa, że taki dziwoląg istnieje jest niemal równa zeru.
      Ale to nie spowoduje, że ten ktoś zniknie. Podobnie to, że Twój malutki rozumek stwierdzi, ze Boga nie ma nie spowoduje, że On zniknie. Wielu przed Tobą stawiało takie tezy, i co? Dzisiaj ich już nie ma.

      • A jednak masz pewność, że istnieję. Empiria ci ją daje. Dostrzegasz różnicę?
        Jeszcze więcej było takich, co czekali na jego ponowne przyjście. I co? Kicha. Jak go nie było, tak go nie ma.

    • Mylisz się znowu: matematycznie rzecz biorąc jest albo go nie ma. To jest 50/50. Jeśli zaczniesz rozpatrywać przesłanki za lub przeciw to możesz zmienić proporcje, ale do tego jeszcze dłuuga droga przed Tobą. Póki co nic nie wiedząc, czynisz założenia, w oparciu o nakazy ideologiczne. To troszkę za mało.

  7. Krytyczne myślenie i metoda naukowa nie gwarantują wszechwiedzy, ale przynajmniej gwarantują progres i rozwój. Cóż gwarantuje ci irracjonalna wiara poza dobrym samopoczuciem?
    Za nieszczere życzenia – a religiotom w pierwszej kolejności nie należy ufać – nie zwykłem dziękować, więc i tym razem tego nie uczynię. Ale doceniam, ze przyznałeś się do misji ewangelizacji, nawracania. To tylko potwierdza moją diagnozę codo Ciebie.

    • i tutaj sie mylisz, bo uważasz wiarę za irracjonalną. Od pewnego czasu ateiści głoszą, że wiara jest irracjonalna. Sami to wymyśleli i tak rozpowiadają. Wiara jest bardzo racjonalna. Ba ona jest oparta o fakty i to historyczne. Tak prawdę mówiąc irracjonalny jest ateizm.

    • „Krytyczne myślenie i metoda naukowa nie gwarantują wszechwiedzy, ale przynajmniej gwarantują progres i rozwój”

      Rozejrzyj się. Nazywasz to rozwojem? Przed chwilą skrytykowałeś tę rzeczywistość, obwiniając za nią Boga (a raczej to że nie interweniuje), a teraz nazywasz to rozwojem?
      Doszliśmy do momentu w historii, gdy ludzie nakłaniają ludzi do zabijania innych ludzi w imię jakichś „wolności”??? . Hm, chyba wolę zacofanie skoro to nazywasz progresem

  8. Nie zastanawia Cię niepokojąca prawidłowość, że ludzie nakłaniają innych do zabijania, jak sam napisałeś, choć zdecydowana większość z nich wyznaje jakiegoś boga? W zasadzie to ten bóg nader często stanowi zarzewie konfliktu, jego mniej lub bardziej podstawowy pretekst. Coś szwankuje ta religijna moralność z boskiego nadania. W tzw. Ziemi Świętej wybijacie się nawzajem już jakieś 2 tysiące lat. I końca nie widać.

  9. Tak???? To teraz niech ten ktoś, kto napisał ten głupi tekst posłucha autorytetów w dziedzinie medycyny kiedy zaczyna się życie ludzkie. Nie będę linkował bo sam mozesz znalezc materialy na ten temat. Powiem tylko : Lewactwo ma wiele ujemnych cech, jedną z nich jest to, że na siłę chcą być mądrzejsi w każdej kwestii od ludzi którzy całe życie poświęcili danej dziedzinie.

  10. Jeśli Twoje podstawowe argumenty to wyśwechtane obarczanie całym złem tego świata mitycznym i wszechwładnym lewactwem oraz odsyłanie do autorytetów bez jakichkolwiek konkretów – to najlepszy znak, że jesteś trollem który nie ma pojęcia o temacie. A jedyne autorytety jakie uznaje to te, które mu narzucą inni, bo Tobie brak dociekliwości i bystrości. Co zresztą udowadniasz sowim komentarzem – tekst powstał w oparciu o książkę, której autorzy to pełnoprawni katolicy, których naprawdę trudno podejrzewać o poglądy lewicowe. Napisali swoją książkę motywowani interesem Kościoła. Ale Ty oczywiście zioniesz jadem na znienawidzone lewactwo. Zawsze i wszędzie lewactwo.
    Nie mam do czego się odnieść w sposób merytoryczny, bo nie zawarłeś w komentarzu choćby jednej rzeczowej uwagi. To bełkot, przykro mi.

  11. Cóż, wieloetapowe pranie mózgu już od najmłodszych lat. Mało kto jest na nie odporny w pełni. Właściwie to należy się dziwić, że wciąż tak wielu z nas potrafi zachować rozsądek. To zapewne zasługa edukacji i łatwego do niej dostępu.

    • Z tego, co czytałem wyżej nie lubisz odpowiadać konkretnie na pytania, a ja Ci takie zadałem. Odpowiesz czy raczej wycofasz się?

    • Sam się ustawiasz unikami… Powtórzę:

      Czyli dobrze rozumiem, że twierdzisz, że prawda o świecie może zostać odkryta tylko i wyłącznie na polu racjonalnej nauki?

    • To jest kolejny unik. Boisz sie, że zastawiam na Ciebie pułapkę i wymyślasz jakieś inne czarodziejskie drogi, aby mieć wyjście. Słabo.
      Jakie inne drogi?

    • acha, czyli nie wiesz tak naprawdę jakie są, czy mogą być drogi dojścia do prawdy, ale religię odrzucasz a priori?

    • Czyli jak? Przecież nie na podstawie analiz religijnych, bo raczej jak czytałem wyżej nie pokazujesz byś wiedział coś więcej poza ogólnikami na temat religii.

  12. A na takiej, że zdecydowana większość treści religijnych dotyczących opisu świata nie wytrzymała próby czasu i okazała się całkowicie niezgodna z rzeczywistością. Krótko rzecz ujmując, to brednie.

    • „zdecydowana większość” to znaczy, że nie wszystkie. Nie doczytałeś, czy może coś jednak wytrzymało próbę czasu?

  13. Tak, bardzo prawdopodobne, że przypadkiem trafiło się ślepej kurze ziarno. Trzeba by się mocno zastanowić aby podać konkrety. Dla Ciebie to zapewne drobnostka, jako dla niemal że teologa. I z pewnością zaraz mnie oświecisz

    • Nie jestem ani teologiem, ani „niemalże teologiem”. A Ty widzę, że podobnie jak bardzo wielu ludzi uważasz po prostu (jednak a priori), że religia nie ma nam nic do zaoferowania w poznaniu świata. Spróbujmy, tylko odrobinkę: Pierwsza księga Biblii zaczyna się od słów: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”. Do teorii Wielkiego wybuchu doszliśmy w latach 20 – 50 ubiegłego stulecia. Gdyby naukowcy byli mniej aroganccy, a więcej szacunku okazywali spuściźnie duchowej ludzkości to mogliby dużo wcześniej dojść do tego, że jednak BYŁ początek.
      Może Ty po prostu nie rozumiesz Biblii? Zakładasz taką ewentualność?

  14. I co? To ma być jakaś istotna informacja? Co to w ogóle znaczy? To jest po prostu dramat, z jaką rozpaczliwą determinacją chwytasz się nielicznych skrawków choćby ocierających się o rzetelność, aby poczuć się komfortowo z wdrukowanymi ci urojeniami.
    Czy rozumiem Biblię? Roztrząsanie treści w niej zawartych to właściwie marnowanie cennego czasu i potencjału. A jeśli się jednak wysilić, to i tak interpretacja zostanie przez takich jak Ty uznana za słuszną jedynie wtedy, gdy pokrywa się z ich własną. Gdybyś był uczciwy względem samego siebie, przestałbyś się na nią powoływać, bo to gniot pozbawiony wartości.

    • „Roztrząsanie treści w niej zawartych to właściwie marnowanie cennego czasu i potencjału.” Czyli nie doczytałeś, czyli nie tylko a priori, ale po prostu, jak ktoś napisał wyżej, jesteś uprzedzony. A teraz zaczynasz obrażać? ok, baw się zatem dobrze, ale sam ze sobą. 🙂

    • Ja ju z nie zajrzę do Twoich wypowiedzi skoro zaczynasz obrażać. Możesz zatem napisać kilka ładnych fraz, które może wybielą Twoje słabości w oczach innych czytających. Ja widzę, żeś nie przygotowany do merytorycznej rozmowy. Pa,

  15. Na razie – może wrócisz. I zalecam więcej dystansu, z czystej życzliwości. Do siebie i do wyznawanej wiary. Prawdziwa cnota krytyk się nie boi.

  16. Zaraz, cos do mnie dotarło. Wiem, dlaczego się uniosłeś honorem. Bo wyraziłem się z pogardą i lekceważeniem o Twojej świętej księdze. No tak, tego darować nie można. Gdybym miał koloratkę i kradł miliony oraz gwałcił kleryków, wtedy byłoby łatwiej. A tak nie ma wybacz

    • A ja proszę w zamian o merytoryczny dyskurs. Zakończył się on na moim stwierdzeniu ( 31 marca 2024 at 17:20) iż „Aborcja (można się spierać o moment od kiedy) jest to ewidentne zabójstwo. Żywe i czujące staje się martwym.”, na co nie otrzymałem merytorycznej odpowiedzi.

  17. Wchodzę sobie poczytać o owadach, a dostaję lewicową propaganda w twarz. Ta strona to nie jest odpowiednie miejsce na takie artykuły, moim skromnym zdaniem. Trochę jak baner przeciwko elektrowniom nuklearnym na składzie płatków nestle.

  18. No to nie wchodź więcej. Oboje odetchniemy. Jestem zmęczony powtarzającymi się protekcjonalnymi pouczeniami co wolno a czego nie. Co wypada, a co nie. I jeszcze ta irytująca fobia przed wszechobecną lewacką propagandą. Zapewne tylko lewackie propagandzistki przeprowadzają aborcje, prawicowe madonny nigdy w życiu.

Leave a Reply to xenonCancel reply