Przed biblijnym potopem nie było tęczy

Niegdyś promienie słoneczne nie załamywały się w kroplach wody w trakcie deszczu i w żaden sposób nie były w stanie rozszczepić się w barwny okręg na niebie. Dopiero po 2348 roku przed nasza erą człowiek mógł ujrzeć na nieboskłonie tęczę i zachwycić się jej pięknem. A dokładnie ośmioro ludzi, bo dokładnie tylu żyło na Ziemi tego pięknego, słonecznego dnia, jaki nastał po ponad miesiącu nieprzerwanej ulewy. Panulewy, można by napisać – bo obejmującej cały świat. Tęcza w słoneczny dzień może się wydawać czymś dziwnym, ale tylko na pozór. Obecnie lansowana jej interpretacja jako fizyczny efekt optyczny niewątpliwie jest ograniczona, zubożona i nie oddająca w pełni jej natury z powodu naturalistycznej perspektywy pozbawionej pierwiastka duchowego. Wiadomo przecież powszechnie, że takie stricte materialistyczne wyjaśnienie nigdy nie wystarcza i właściwie przynosi więcej szkody, niż pożytku. W ten sposób nie doświadczymy samej esencji tęczy – tym, czym ona jest naprawdę. Nie przesiąkniemy nią. Bo tęcza to dar od Boga a jako taki nie potrzebuje racjonalnego wyjaśnienia. Pan stworzył ją w zadośćuczynieniu rasie ludzkiej, na którą sprowadził zagładę, niewątpliwie zasłużoną. Po wszystkim jednak poczuł jakiś rodzaj wstydu i aby uśmierzyć ten dyskomfort podarował swoim oblubieńcom ten cud – nie mógł przecież przewidzieć, że kilka tysięcy lat później zostanie użyty jako symbol do propagowania sodomii przez niemiłych Panu obrzydliwców.

Myliłby się niezmiernie ten, kto uznałby ten spektakularny akt boskiej wspaniałomyślności za odosobniony. Co to, to nie. Ustami i rękami swoich uczniów, a raczej uczniami swoich uczniów i z kolei uczniami ich uczniów powierzył najbardziej umiłowanemu dziełu swemu cały szereg niezbędnych zasad, mądrych wskazówek i ponadczasowych praw, bez których życie doczesne stałoby się żałosnym pasmem czynów bezbożnych i do głębi niemoralnych. I zawczasu przygotowane apartamenty niebiańskie świeciłyby pustkami. Za to na dole jeden z aniołów borykałby się z istotnymi problemami kwaterunkowymi.

Wymienię kilka istotnych, dobrotliwych zaleceń, bez przestrzegania których można na dobre zapomnieć o wiecznych wczasach w Królestwie Niebieskim. Bardzo ważnym jest, aby nie mieć długich włosów. Długie włosy definitywnie zatrzaskują Piotrowe wrota. Na amen. Chyba, że nie jesteś pełnowartościowym człowiekiem, tylko kobietą – wtedy obowiązuje zasada a’rebours. Długie włosy stają się, niespodziewanie, miłe oku Pana. Pod warunkiem, że niemal cała reszta jest szczelnie okryta, łącznie z twarzą. Jeśli jakaś niewiasta została nieszczęśliwie obdarzona wyjątkowo niesforną duszą, zezwala się jej na wystawienie na promienie słońca łydek i dekoltu – jeśli ten jest nie większy od szerokości dwóch palców. Oczywiście wszelkiego rodzaju makijaże, tatuaże, biżuteria i temu podobne ekshibicjonizmy z miejsca gwarantują nieczystość duszy i ciała. Doprawdy, współczesny świat musi wydawać się Barankowi wylęgarnią zepsucia. I żeby nie było – właściciele swoich żon także muszą uważać. Powinni mieć oczy naokoło głowy, aby ich ktoś potajemnie nie wykastrował. Do raju trafiasz z atrybutami męskości, albo w ogóle. Z tej dopiero perspektywy propozycje co bardziej radykalnych antyklerykałów, aby księżom pedofilom amputować to i owo zasługują na miano monstrualnego bestialstwa – ksiądz pozbawiony narzędzia zbrodni nigdy nie dostąpi zaszczytu strzyżenia owieczek w lepszym świecie. A przecież to jego prawdziwe powołanie. Na takie okrucieństwo nie może być zgody.

Następną fundamentalną dla egzystencji kwestię stanowi wyżywienie. Nikt chyba temu nie zaprzeczy. Świat wokół nas dzięki niejakiemu Noemu (jeden z ośmiu widzących tęczę) przepełniony jest jadłem, nierzadko ożywionym. Z łaski Wszechmocnego, zapomniałbym dodać. Przeciętny Hebrajczyk zapewne zeżarłby wszystko co się rusza i na drzewo nie ucieka. A tu nie, pojawia się jasne stop przeciwko niepohamowanym zapędom. Przy czym ograniczenia dotyczą nie tyle gatunku zwierzęcia (choć jedzenie świń nie jest miłe Ojcu), co części jego ciała. Zwłaszcza tłuszcz i krew są przeznaczone bynajmniej nie ludzkiemu podniebieniu. Pobożny Izraelita nie podnosił poziomu cholesterolu boczkiem wędzonym i jajecznicą na słonince. Ale czy istnieli Izraelici, którzy nie byliby bogobojni? Śmiem wątpić. W języku hebrajskim być może nie istnieje antonim słowa pobożny. A jeśli taki odmieniec by się uchował, nie pociągnąłby długo pokarany karą boską jak piorunem z jasnego nieba – możliwe że dosłownie. Można także spożywać istoty wodne, na surowo i po przetworzeniu. Grillowanie ryb(w tym bobrów) nie powinno powodować wyrzutów sumienia nawet u zatwardziałego ortodoksa. Potrawki z nietoperzy i innego ptactwa również nie wzbudzą gniewu Pierwszego Dietetyka. Podobnie wszystkie czworonożne owady, które najwyraźniej zasiedlały niegdyś łąki pańskie.

Oczywiście genetyczni grzesznicy ery internetu także objęci są transcendentną troską – zwłaszcza ci z drugiego po Żydach narodu wybranego, którzy – jako i na taki  przystało – koronowali Jezusa na króla swojej ojczyzny, a Maryję na królową. Ponieważ darzeni są szczególnymi względami, więc boskim embargo objęte zostały ogórki kiszone, bigos oraz pierogi z kapustą i grzybami. Ku chwale Jedynego.

Lista się wydłuża, choć jest ledwie szczątkowa. Pokrótce wspomnę jeszcze o bezsprzecznie istotnym regulacjom dotyczącym traktowania niewolników i szczegółów związanych z ich sprzedażą, które stały się prawdziwym darem opatrznościowym choćby dla członków Ku Klux Klanu oraz aktywistów apartheidu. Za niby drobny, ale jakże cenny drogowskaz dla każdego rodzica wypada uznać ustęp wyjaśniający, czy wolno sprzedawać córkę posiadanego niewolnika, oraz rzecz jasna czy wolno sprzedawać własną córkę. Bez tych wytycznych świat pogrążyłby się już dawno w chaosie. Aż dziw bierze, jakim sposobem trwał dawniej, zanim objawił się On.

Na serio robi się to nudnawe i nieco przytłaczające, więc kończę. Tym bardziej, że przecież każdy ma w biblioteczce swój własny bestseller wszech czasów (który takim został wcale nie dlatego, że bywa rozdawany gratis, jak twierdzą złośliwcy) i poznał go od deski do deski i to wielokrotnie. Inaczej skąd by wiedział, jak żyć?

A jeśli mimo to błądzi, co zdarza się najgorliwszym, wciąż ma szansę zostać ocalonym. Wystarczy że złoży dłonie w geście niewolnika wyciągającemu ręce do zakucia w kajdany i wybłaga przebaczenie.


avidal

 

 

Leave a Reply