Elateridae – Sprężykowate
Głowa i przedplecze czarne. Pokrywy żółte, lub pomarańczowe z czarnymi wierzchołkami; przy nasadzie każdej z pokryw małą, owalna, czarna plama. Charakterystyczny i wyjątkowo piękny sprężyk.
- Liczebność. Rzadki, choć loklanie regularnie obserwowany. Umieszczony na europejskiej Czerwonej Liście chrząszczy saproksylicznych z kategorią LC. Nie został wpisany do polskiej Czerwonej Listy bezkręgowców
- Biotop. Lasy, zwłaszcza z dużą ilością starych i powalonych drzew
- Wymiary. Długość ciała 8-10 mm
- Aktywność. Kwiecień – lipiec. Prowadzi skryty tryb życia
- Lokalizacja. Małopolskie, dolnośląskie, mazowieckie, lubelskie; obecny na rozproszonych stanowiskach w całym kraju
- Pokarm. Pyłek. Saproksylofagiczne larwy żerują w różnych drzewach liściastych, a okazjonalnie w świerku i w jodle
- Podobne. Niepowtarzalny
- Uwagi. Autorzy obserwacji – Milena Jaworska Paweł Głowacki Marek W.Kozłowski Jarek Regner Maks Syratt Ricosz
- A.elegantulus w bazie BioMap

Rezerwat Las Natoliński 11.06.2021 Odnaleziony w pułapce feromonowej na korniki i przekraski Fot. Marek W.Kozłowski
O rety, następny rzadki. Latał dziś u mnie na osiedlu. Wylądował mi na spodniach, popędził w dół, zbiegł na ziemię i miał zamiar biec dalej, ale podstawiłam mu patyczek, wszedł na niego i skamieniał. Miło z jego strony.
Ale szczególny elegantulus to z niego nie był, wyglądał jakby chwilę wcześniej wylazł ze stosu trocin.
No nieźle, ja tego pięknisia jak dotąd na żywo nie widziałem. A trochę naszego pięknego kraju przejeździłem.
Wiele jest kwestią przypadku, trzeba mieć szczęście. Tym niemniej zastanawiające jest bogactwo gatunków w miejscu, gdzie mieszkam. Szczególnie, że nie jest to teren świeżo zagospodarowany przez człowieka, miasto istnieje tu już od bardzo dawna.
Typowo leśne gatunki mogą zalatywać z Lasu Kabackiego – nie wiem, czy od Ciebie to daleko
Dwadzieścia pięć minut metrem, co oznacza, że bardzo daleko. Już bliżej jest do Lasku Bielańskiego, a jeszcze bliżej do Lasku na Kole, ale to wciąż kawał drogi. No ale dla owadów nie ma nic niemożliwego, skoro wciąż widuję w okolicy mnóstwo chruścików (tej wiosny już trzy!).