Tabanidae – Bąkowate
Zwana potocznie końską muchą. Oczy samicy z wielobarwnymi falistymi smugami, rozdzielone szerokim czołem. Oczy samca barwne tylko w dolnej części i połączone. Skrzydła szaro i brunatno cętkowane, z bladożółtymi smugami. Czułki czarne; 2 człon często częściowo czerwony. Pierwszy człon stosunkowo krótki i silnie zgrubiały.
- Status. Pospolita, miejscami bardzo liczna. Występuje w całym kraju
- Siedlisko. Pastwiska, łąki, ugory, przydroża, skraje lasów, murawy, tereny ruderalne. Jusznica lata bezgłośnie i kłuje głównie w ręce (także w dłonie) i nogi. Nie jest płochliwa i można ją bez trudu strącić. Niemniej potrafi być bardzo uciążliwa, zwłaszcza jeśli do ataku przystępuje wiele osobników naraz.
- Wymiary. Długość ciała 8-12 mm
- Aktywność. Maj – październik
- Lokalizacja. Łódzkie, lubelskie, Bieszczady
- Pokarm. Pyłek, nektar. Samice ssą też krew
- Podobne. U Haematopota italica pierwszy człon czułków jest dłuższy i smuklejszy, słabiej zgrubiały, u Haematopota crassicornis natomiast silniej zgrubiały. Ogólnie identyfikacja nie jest prosta, szczególnie w terenie
- Uwagi. Autor obserwacji – avidal
Wydaje mi sie Rafał że nazwana jest trafnie.Nazwa jusznica deszczowa wywodzi się nie od środowiska w którym występuję tylko od tego że jest szczególnie agresywna podczas parnej ,wilgotnej pogody zwłaszcza przed burzą.Chodzi mi o uwage w punkcie 2.
A widzisz, na to nie wpadłem. Pewnie tak właśnie jest.
A na pewno ludzi gryzie giez, a nie Bąk?
Giez ma uwsteczniony aparat gryzący.
Masz rację – gryzą samice bąków (Tabanus spp, Hybomitra spp.) – i szerzej: samice bąkowatych Tabanidae. Powyższy opis dotyczy jednego z bąkowatych. Gzy są niegroźne.
W Biebrzańskim Parku Narodowym w lipcu 2021 postanowiłem zanocować na Grzędach. Jest to piaszczyste suche i wygrzane miejsce w centrum Parku. Nocowanie było połączone ze świeceniem. O 3:20 pojawiła się na ekranie pierwsza jusznica. Gdy tylko zrobiło się półszaro o świecie, jusznic zaczęło nagle przybywać w ilościach których w życiu nie doświadczyłem. Nie dało się przebywać nawet w śpiworze, pod kocem. Ucieczka do samochodu była jedynym ratunkiem. To było niewyobrażalne przeżycie. W południe w terenie poruszałem się w polarze z kołnierzem i długim rękawem, przy 30 stopniowym upale.
A to wszystko dzięki temu gatunkowi.
Oczywiście to co się dzieje przed deszczem w lesie jest mniej więcej tym samym,czego doświadczyłem wtedy z rana.
Ciekawa rzecz.Nigdy nie doswiadczylem nawet namiastki tego i dobrze.To byla jednorazowa akcja Jacku?I tylko tam cie to spotkalo?Bylo parno jak pezed burza?Pytam bo jestem ciekaw.
P.S. mnie kiedys z nad Odry przegonily meszki wytrzymalem idac przez łake moze cale 5-10min.
Potem juz tylko bieglem- doslownie-z powrotem do domu.