Ławeczka na BRUS-ie

Łódź trudno uznać za entomologiczne El Dorado. Owadów wokół tysiące, pewnie – lecz na ogół reprezentują one gatunki pospolite, bez wysiłku znajdowane wszędzie indziej. Na domiar złego co bardziej uważny obserwator ze zdumieniem zauważy brak gatunków w skali kraju szeroko rozpowszechnionych. Coś sprawia, że złośliwie omijają one nasze miasto szerokim łukiem – a przecież miasto to na wskroś przesiąknięte duchem entomologii. To tutaj pierwsze kroki stawiali profesor Marek Wanat, profesor Stefan Niesiołowski, dr Bogusław Soszyński; żeby wspomnieć tylko najwybitniejszych z tych wciąż lub do niedawna zawodowo aktywnych. To tutaj nieustannie dzierży pieczę nad Lepidoptera.mundi Krzysztof Jonko. Przy okazji pochwalę się, że łaskawy los pozwolił mi wszystkich wymienionych poznać osobiście.
Najbardziej spektakularny przykład łódzkiej posuchy stanowią wg mnie bez wątpienia modraszki Lycaenidae. Ich różnorodność należy uznać za więcej, niż skromną – spotyka się w zasadzie tylko modraszki-obieżyświaty z uroczym, ale nudnym ikarem na czele. A już szczyt bezczelności osiąga czerwończyk dukacik Lycaena virgaureae, który owszem, odwiedza kwiaty w Spale, stanowi ozdobę łąk skierniewickich i z gracją odbywa zaloty od Sieradzem. I w ogóle trudno znaleźć miejsca bez dukacika – ale nie w Łodzi. I nie wiadomo dlaczego. Ot, zagadka. Podobnie bywa i z motylami z innych rodzin, jak z przeplatką Melitaea athalia.

Ale też nie wypada nazywać Łodzi entomologiczną pustynią, czy choćby entomologicznym zaściankiem. Także tutaj zdarzają się spektakularne odkrycia budzące zazdrość u Ślązaków i Krakusów. Może tylko nachodzić trzeba się więcej i uzbroić w bogatsze pokłady cierpliwości. No warto znać jakieś dobre miejsce. Miłośnikom filmu i platform VOD dobre miejsce kojarzy się zapewne z fantastycznym serialem z Kristen Bell w roli głównej. Nic dziwnego – mnie też. Ale jeszcze bardziej kojarzy mi się z uroczyskiem zwanym potocznie BRUS-em. To urozmaicony zespół wilgotnych i suchych terenów leśnych, mokradeł, wrzosowisk, piaskowni, ogrodów… A wszystko to oblegane przez sześcionogą brać. I to wcale nie osławiony Las Łagiewnicki stanowi mekkę wszelkiej maści tubylczych kontemplatorów owadziego życia, a właśnie BRUS.
Zdarza się od święta, że i BRUS zawodzi. Nie na całej linii, ale jednak. Mijają długie minuty i godziny łażenia, a wciąż nie udaje się oglądnąć ani od tyłu, ani od przodu niczego godnego uwagi. Klęska totalna? Niezupełnie. Od czego plan awaryjny. Na jednej z alejek stoi wyjątkowa ławeczka. Na tyle wyjątkowa, że z myślą o niej powstał niniejszy artykuł.

Ławeczka w początkach czerwca. W tle, za brzozami, młode osiki zasiedlone przez mszyce

Jej podobnych bez liku. Wszystkie one takie same – czyste, niemal sterylne, zachęcają spacerowiczów do chwili wytchnienia bez obawy o przykre konsekwencje dla stanu garderoby. Te ławeczki potulnie przyjmują rolę, jaka im wyznaczono. Ławeczka ze zdjęcia jest inna. Ona wychodzi przeznaczeniu na przeciw. Buntowniczka wśród ławeczek. Odstrasza niechlujnością, lepkością. Odstrasza złowrogo falującymi czułkami licznych stworzeń, które uznały ja za swoją własność. Ławeczka wręcz żyje ich życiem. Stworzenia wzbudzają niechęć, a większość ludzi nazywa je pogardliwie robalami. I oddala się ku bardziej przyjaznym, ucywilizowanym miejscom.
Co zastanawiające, niektórzy zachowują się wszakże zgoła odmiennie i co najmniej dziwacznie. Mijają minuty, kwadranse i półgodziny, a oni nadal kręcą się wokół niej. Przyjmują akrobatyczne pozycje, wyginają się nietaktownie, a nawet bez ceregieli kładą obok ławeczki, lub prawie pod nią. Przechodnie patrzą i myślą – zboczeńcy. Możecie mi wierzyć, tacy zboczeńcy istnieją. Sam znam dwóch z nich. Siebie i mojego towarzysza w wyprawach – Włodka.

Tak, ławeczka paskudnie klei się od spadzi. Ale w tym właśnie tkwi jej urok. Obok rosną osiki, a na nich żerują, rozmnażają się i obficie spadziują włochatki Chaitophorus populeti. Spadź pokrywa wszystkie elementy konstrukcyjne. Powstaje mini ekosystem pełen pięter, półpięter i antresoli, które pewnie przesadą byłoby nazywać mikroniszami ekologicznymi, ale niewielką. W zamian przedstawię je jako różne plany filmowe tego samego spektaklu. Natura nieświadomie kreuje film wielogatunkowy. Scena z desek i metalowych łączników stanowi miejsce akcji. Radosne i niewinne pląsy licznych nimf piewików wprowadzają element komediowy. Nimfy niemal wcale się nie zatrzymują, jakby ciągle dokądś spóźnione, a po dotarciu do brzegu ławeczki zawracają. I tak w kółko i od nowa. Kino Nowej Przygody. Przystają na dłużej właściwie tylko zmuszone trudami egzystencji, np. koniecznością zrzucenia przyciasnego naskórka. Samo życie – to film obyczajowy. Jednak dominującą formę przekazu stanowi horror. Kino grozy, choć ubogie w potoki krwi i rozrzucone szczątki, czyli elementy typowe dla modnych slasherów. Mimo to podobieństwo do nich istnieje. Najczęściej giną bezbronni. Spektakl pożerania bądź wysysania mszyc zatrudnia szerokie grono oprawców. Prym wiodą szkaradne, pokraczne larwy biedronek, tak bardzo niepodobne do imaginalnych alter ego. Larwy eksponują żarłoczność z niepohamowanym ekshibicjonizmem, bezwstydnie. Tak powszechnie lubiane boże krówki czyli imagines biedronek, wykazują dalece bardziej posuniętą powściągliwość. Może to dlatego łatwiej przymknąć oko na ich okrucieństwo. A może nie – może to tylko kamuflaż atrakcyjnych, barwnych plam i ujmującej fizjonomii zaburza osąd, prowokując do bagatelizowania ich licznych zbrodni. W przypadku biedronek na miano potworów zasługują zarówno Jekyll, jak i Hyde.

Łódź – BRUS 28.05.2020 Larwa biedronki z przystawką z Ch.populeti

Łódź – BRUS 06.06.2020 Adalia decempunctata

Łódź – BRUS 30.05.2020 Larwa oczatki Anatis ocellata

Łódź – BRUS 06.06.2020

Łódź – BRUS 30.05.2020

Łódź – BRUS 06.06.2020 C.septempunctata

Konkurencję mogłyby stanowić nimfy drapieżnych pluskwiaków. Mogłyby, ale żarcia wokół tyle, że kwestia współzawodnictwa nie istnieje. Rywalizacja, jeśli nawet ma miejsce w jakichś śladowych ilościach, przebiega bezkonfliktowo. W zamian pojawia się harmonijny współudział w rzezi. Zwłaszcza nimfy dziubałkowatych sumiennie przykładają się do eksterminacji. Drapieżcy tacy jak oni traktują ławeczkę nie jak ławeczkę, lecz jak szwedzki stół. Cóż z tego, że menu nieco monotonne; ciągle tylko mszyce i mszyce. Za to limitów brak.

Łódź – BRUS 28.05.2020 Anthocoridae

Łódź – BRUS 30.05.2020 Phytocoris sp.

Na miano władcy polowania nie zasługuje wszakże żadna z biedronek, ani żaden z pluskwiaków. Król może być tylko jeden. Krokodyl. Masywne, choć smukłe cielsko larwy życiorka, jego potężny pysk i ogromne rozmiary natychmiast nasunęły mi skojarzenie ze złej sławy gadem. Lecz ponad fizjonomię bestii wybija się jej bezduszność i bezwzględność. Całkowite zatracenie empatii. W ostateczności trudno oczekiwać rozterek moralnych po tylko (i aż) posłusznej własnym genom i instynktom maszynie przetrwania, nota bene doskonale wywiązującej się z powierzonej roli bezlitosnego pochłaniacza cudzych ciał i energii. Bez serca – za to z przepastnym żołądkiem. Ktoś mógłby pomyśleć, że porównaniem do krokodyla dopuściłem się nadinterpretacji. Hmm… Jeden z odcinków kultowego „Czarnego Lustra” nosi tytuł Krokodyl właśnie. A odnosi się zupełnie do krokodyla zewnętrznie niepodobnej, pozornie uroczej kobiety, która z egoistycznych pobudek bez skrupułów przekuwa w czyn mordercze skłonności. Krokodyle: owadzi i ludzki, tak przecież odmienne w niemal każdym względzie, łączy wspólny mianownik, ten sam pierwiastek. Owa bezduszność. I sam nie wiem, na drodze którego z nich stanąć gorzej w każdym ze światów.

Łódź – BRUS 30.05.2020 Siejąca spustoszenie larwa życiorka Hemerobiidae

Łódź – BRUS 30.05.2020

Zastanawia wysoka skuteczność łowów życiorka. Chwyta kolejne ofiary z łatwością nie przystającą do jego powolnych ruchów. To pożeracz stacjonarny. On czeka, a mszyce same wchodzą w zasięg jego rażenia, niczym  zahipnotyzowane. Krokodyl zrobi krok w bok, dwa do przodu, poruszy cielskiem w lewo i w prawo. Wszystko. Żadnego wysiłku, żadnej pogoni, szalonych pościgów. Drogon rozszarpujący Synów Harpii na arenie.

Łódź – BRUS 30.05.2020 Krokodyl

Łódź – BRUS 30.05.2020 To już trzecie stadium

Najciekawsza nawet opowieść, a już na pewno filmowa, potrzebuje gwiazdy. Ławeczka i związane z nią historie potrzebują zatem gwiazdy, która nada im niepowtarzalności. Nie nadaje się na nią krokodyl, ani jego ofiary mszyce, ani niemi świadkowie piewiki. Stanowią centralną oś wydarzeń, wzbogacają je o niezbędne emocje i zajmującą treść, ale nie przysparzają ekskluzywności. Są anonimowi; tylko wytrawni koneserzy (fachowcy w danej dziedzinie) potrafią je nazwać i umieścić w konkretnej przegródce systematycznej. Ot, bezimienni bohaterowie, niejednokrotnie w ostatniej roli w karierze. W entomologicznym półświatku temu wymagającemu zadaniu podołają tylko wyjątkowi goście. Special guest stars. Gatunki z Czerwonej Księgi, albo chociaż z Czerwonej Listy. Nuworysze – emigranci. Albo gatunki nowe dla regionu. A najlepiej nowe dla Polski – to byłoby COŚ. Ba – ale w zapyziałej Łodzi? Chyba przeceniłem możliwości ławeczki, sorry.

Chociaż, może jednak nie! Voila. Ladies and Gentlemen – na czerwonym dywanie pojawia się Eurina calva. No dobrze, czerwony dywan zastąpię bardziej adekwatnym drewnianym lądowiskiem. Swój zgrabny tyłek posadziła na nim po raz pierwszy w tym kraju. A przynajmniej nic mi nie wiadomo o wcześniejszych precedensach.

Łódź – BRUS 30.05.2020

I wreszcie nadszedł czas na finałowy plot-twist. Pewnego dnia na ławeczce akcja ustaje. Najpilniejszy choćby widz nie dostrzeże milimetrowych odtwórców. Mszyce zakończyły spadziowanie i zniknęły. Wraz z nimi wyniosły się wszystkie inne owadzie postaci, pierwszo i drugoplanowe. Seans dobiegł końca. Ale bez obaw. Kolejne sezony już zamówione.


Galeria przedstawiająca niektóre z larw piewików spotkanych na ławeczce. Różnorodność ogromna. Kto by pomyślał, że tak gustują w spadzi. Autorem co bardziej udanych zdjęć jest Włodek Wypych.

Łódź – BRUS 06.06.2020 Fot. Włodek Wypych

Łódź – BRUS 06.06.2020 Fot. Włodek Wypych

Łódź – BRUS 30.05.2020

Łódź – BRUS 06.06.2020 Świeżo po wylince

Łódź – BRUS 06.06.2020

Łódź – BRUS 06.06.2020

Łódź – BRUS 06.06.2020

Łódź – BRUS 30.05.2020

Łódź – BRUS 06.06.2020

Łódź – BRUS 06.06.2020

Łódź – BRUS 06.06.2020

Łódź – BRUS 30.05.2020

Łódź – BRUS 28.05.2020

Łódź – BRUS 28.05.2020

Łódź – BRUS 06.06.2020

Łódź – BRUS 06.06.2020

Łódź- BRUS 30.05.2020

Łódź- BRUS 30.05.2020

Łódź- BRUS 06.06.2020 Fot. Włodek Wypych

Łódź- BRUS 06.06.2020 Fot. Włodek Wypych

Łódź- BRUS 30.05.2020 Populicerus populi

Łódź – BRUS 18.05.2020 3-milimetrowa larwa wczesnego stadium


avidal

2 thoughts on “Ławeczka na BRUS-ie

  1. Wspaniały artykuł.
    I zabawny i kształcący.
    Zadziwiające. Tyle lat łaziłem po łódzkich miejscówkach… Na BRUS-ie byłem tylko kilka razy choć mieszkałem na Retkini i uważałem to miejsce jako mało atrakcyjne (entomologicznie). Pewnie dlatego, że wybrałem się tam w kiepskim czasie i nic nie upolowałem. Świetne larwy piewików.

  2. Jacek, pochwała z Twojej strony, czyli od osoby słynącej z literackiego polotu, wiele dla mnie znaczy.
    Pozdrawiam Cię serdecznie
    I cóż, zapraszam wiosną na ławeczkę
    Rafał
    A larwy piewików to specjalność Włodka – posiada cierpliwość, umiejętności i odpowiedni sprzęt. Mnie brakuje wszystkiego po trochu

Leave a Reply