Spała to niewielka, ale znana w całym kraju miejscowość. Głównie z dożynków prezydenckich, Centralnego Ośrodka Sportu, w którym lekkoatleci przygotowują się do igrzysk i pomnika żubra, przy którym wycieczki robią sobie zdjęcia. Miłośnikom przyrody nieodparcie kojarzy się z rezerwatem Konewka i leżącą w jego sercu starą świetlistą dąbrową. W kwietniu 2015 roku Spała stała się na niecały tydzień domem dla uczestników V Warsztatów Dipterologicznych oraz na 2 dni dla znacznie liczniejszego grona osób biorących udział w Sympozjum Dipterologicznym (warsztatowicze oczywiście także uczestniczyli w Sympozjum).
Choć do lasów spalskich z Łodzi nie mam szczególnie daleko, jak dotąd tylko raz mnie do nich zaniosło. Pojechałem szukać Callicera aenea. Bezskutecznie (sezon później odnalazłem dobre stanowisko znacznie bliżej domu). Być może dlatego nieco się zniechęciłem i jakoś mnie tam nie ciągnęło. Także i teraz nie miałem wielkich oczekiwań, tym bardziej że sezon dopiero się rozkręcał. Liczyłem na obserwacje Criorhina ranunculi, której jak dotąd nie mogłem zlokalizować – i właściwie na nic istotnego więcej. Rzeczywistość znacznie przerosła moje oczekiwania.
We wtorek 21 kwietnia spotkałem się z Bogusiem Soszyńskim i Jackiem Strojnym (debiutant na warsztatach). Po niemal dwóch godzinach jazdy ( plus w międzyczasie przystanek w rezerwacie jodłowym w Łaznowie ) dotarliśmy do celu. Jako pierwsi – choć już w chwilę później podjechał volkswagen z Jackiem Kurzawą we własnej osobie za kierownicą. Rozgościliśmy się w okazałym budynku należącym do Uniwersytetu Łódzkiego.
Mnie przypadł w udziale pokój na 3 piętrze. Jasny, dobrze wyposażony i w miarę przytulny; w każdym pokoju do dyspozycji była lodówka, co mnie – i nie tylko mnie – bardzo ucieszyło. Było gdzie trzymać jedzenie, napoje i złowione muchy. Złowione muchy przede wszystkim.
Jeszcze tego samego dnia Jacek Kurzawa, jako tubylec z Tomaszowa, oprowadził nas po pełnym powalonych ogromnych drzew Rezerwacie Spała, oraz pokazał, jak szukać larw kusokrywki Necydalis major. A wieczorem dojechali Ania Witek, Łukasz Mielczarek i Zbyszek Mocarski. W następnych dniach dołączyli pozostali etatowi warsztatowicze – z Dolnego Śląska Andrzej Szlachetka z żoną, a z Wybrzeża Robert Żóralski– tym razem z uroczą rodzinką. Nie zawiódł Paweł Trzciński. Miło było znów spotkać znajome twarze.
No i się zaczęło. Na główne tereny wypadowe wybraliśmy różnorodny biotopowo Ceteń (min. las łęgowy) i nasłonecznioną polanę niedaleko Konewki, na której właśnie kwitły śliwy i czereśnie. Poza tym zajrzeliśmy do lasów koło rezerwatu Spała, a ja dodatkowo – kiedy inni odpoczywali – kilkukrotnie zaglądałem do innych jeszcze, mniej spektakularnych miejsc.
Lista obserwowanych gatunków okazała się jak na kwiecień zaskakująco długa. Pierwszą w ogóle muchą, jaką sfotografowałem był wiosenny, rzadki łowik Erax barbatus. Na kwiatach drzew owocowych bez problemu można było zauważyć Myopa tesselatipennis i Conops vesicularis, a na liściach wygrzewały się Empis borealis, czy bardzo ciekawa Anthracomyia doronici. Jednak nie ma co ukrywać, że największym wzięciem cieszyły się bzygowate. Za dominantów należy uznać Eristalis picea i Eristalis obscura, Cheilosia urbana, Dasysyrphus neovenustus (prawdziwa masówka). Dopisały szalona, niemal ciągle w locie Criorhina ranunculi i bardziej dystyngowana Pipiza accola. Pojawiły się Brachyopy: testacea, pilosa i dorsata. Brachypalpus valgus powoli kończył loty. Brachypalpus laphriformis dopiero je zaczynał. Wilgotna polanka stałą się areną rójki Neoascia meticulosa; bez przesady dziesiątki osobników uganiało się za sobą, pożywiało nektarem z kwiatów ziarnopłonów i kopulowało nie bacząc w ogóle na liczne, często już znacznych rozmiarów bagniki Dolomedes fimbriatus, dla których zapewne stanowiły zbyt skromną przekąskę, aby zawracać sobie nią głowę. Co znamienne, w 3 dni po rójce na tej samej polance latały już tylko nieliczne, pojedyncze osobniki, które tylko z najwyższym trudem można było wypatrzeć. Gdyby ktoś w tym dopiero momencie tam zawitał, mógłby ich nawet nie zauważyć i ocenić, że Neoascia meticulosa w Spale nie lata. Orthonevra geniculata ewidentnie wolała przekazywać geny na wierzbowych baziach – gdzie nota bene wiernie towarzyszyła jej Odonotomyia argentata – lub na świeżo rozwiniętych liściach niskich drzew i krzewów. Z kolei kwitnące porzeczki bardzo przypadły do gustu Epistrophella euchroma. Niektóre gatunki trafiały się rzadko i pojedynczo – np. Chalcosyrphus eunotus, Cheilosia chloris, czy Sphaerophoria chongjini – gatunek nowy dla Wyżyny Łódzkiej. Lasy spalskie obdarowały nas niezwykłą różnorodnością bzygowatych. A przecież wielu gatunków nie wymieniłem.
Wszystkie one stanowiły interesujące i piękne, ale jednak tło dla dwóch najjaśniejszych gwiazd, których większość z nas (poza rzecz jasna Bogusiem) dotąd na żywo nigdy nie widziała i być może nieprędko ujrzy. Jeśli w ogóle. Na pozór nieatrakcyjna, szara myszka – Psilota innupta i barwna, żywa i niemal nieuchwytna Mallota fuciformis. Bardzo rzadkie w całej Europie. Pierwszej złowiono 4 osobniki, drugiej 7. To bardzo dobry, nie mający precedensu wynik. Choćby dla tych tylko dwóch gatunków warto było wykorzystać urlop i tęsknić za dzieciakami.
Inne rzędy nie były naszym celem, niemniej jako ciekawostkę podaję kilka gatunków, które nawinęły mi się przed obiektyw. Tutaj liczna, a w Łodzi i najbliższej okolicy właściwie nie do odszukania Tropinota hirta. Piękny jak na bogatka przystało poraj Dicerca alni. Moja pierwsza kózka w tym sezonie Pogonocherus fasciculatus. Masywny i głośny chrabąszcz Melolontha hippocastani. Mało znany pluskwiak Drymus ryeii. A także liczne ośmionogi, wśród których najciekawszy wydał mi się Araneus sturmi. I kto wie, co jeszcze spośród niezidentyfikowanych stworów.
Cóż, Spało. Odtąd już cię nie zaniedbam.

Las koło Rezerwatu Spała. Od lewej: Ania Witek, Boguś Soszyński, Paweł Trzciński oraz na pierwszym planie pogromca Malloty fuciformis Zbyszek Mocarski
Nie opisuję treści i kuluarów Sympozjum, któe można znaleźć w Dipteronie.